Czytam sporo komiksów i powieści, ale rzadko zdarza mi się, żebym już po przerzuceniu kilku kartek, nie miała ochoty wstać i zrobić sobie kawy. Z Wiedźmami tak nie było, od samego początku wiedziałam, że trafiłam na prawdziwą perełkę. I nie zmieniłam zdania aż do końca.
Groza czai się wszędzie
Fabuła komiksu nawiązuje do klasyków horroru. Sailor Rools oraz jej rodzice przeprowadzają się do niewielkiego miasteczka w New Hampshire, aby rozpocząć nowe życie. Dziewczyna oprócz tego, że jest w trudnym wieku dojrzewania zmaga się też z traumatycznymi wspomnieniami. Jakiś czas temu w dziwnych i dość podejrzanych okolicznościach zniknęła Annie, która znęcała się nad naszą bohaterką. Sailor była świadkiem tego zdarzenia i wciąż nie może dojść do siebie, a niektórzy podejrzewają, że to ona zemściła się za wcześniejsze upokorzenia i zabiła swoją prześladowczynię.
Na początku wydaje się, że przeprowadzka pomogła rozwiązać problemy, cała rodzina aklimatyzuje się w nowym miejscu. Dopiero po jakimś czasie dziewczynce i jej ojcu zaczyna się wydawać, że z domem i całym miasteczkiem jest coś nie tak. Tubylcy zachowują się dość dziwacznie, nowi przybysze są cały czas przez kogoś obserwowani, a otaczające Litchfield lasy wyglądają wręcz upiornie ponuro. A może jest w nich coś więcej niż tylko drzewa? Od lat po okolicy krążą legendy o żyjących w nich dziwnych, potężnych istotach, które potrafią spełnić niemal każde życzenie, ale każą za nie płacić naprawdę słoną cenę.
Dlaczego w lasach czujemy się nieswojo?
Olbrzymim plusem Wiedźm jest nastrój. Groza stopniowo rośnie od samego początku, aby osiągnąć swoje apogeum w finale, bardzo zaskakującym i oryginalnym. Tak jak pisałam na samym początku – historia wciąga i mocno oddziałuje na wyobraźnię. Z pewnością nie polecam lektury w nocy, w pustym domu.
Podobało mi się to, jak przedstawiono tytułowe wiedźmy. Nie mają one właściwie nic wspólnego z klasycznym wizerunkiem, który znamy z bajek czy baśni. W komiksie to do cna złe, pradawne istoty, swoim wyglądem nie przypominające ludzi. Ich ciała przedstawiono jako nadnaturalnie wielkie, zdeformowane, odrażające. Nie wiadomo, czym albo kim tak naprawdę są, skąd się wzięły ani dlaczego na miejsce swojego życia wybrały akurat Litchfield. To ucieleśnienie najgorszych koszmarów o potworach, kryjących się gdzieś w lasach czy jaskiniach.
Jakie figle płata wyobraźnia?
Autorem scenariusza Wiedźm jest Scott Snyder, znany polskim czytelnikom z serii komiksów o Batmanie. W dołączonych do polskiego wydania dodatkach przyznaje, że pomysł na historię wziął się ze wspomnień i doświadczeń z dzieciństwa. Kiedy miał sześć lat, jego rodzice kupili domek na wsi. Dla wychowanego w mieście dziecka otaczające posiadłość lasy wydawały się wyjątkowo groźne i złowrogie. Ten dawny lęk powrócił do Snydera po latach i stał się kanwą opowieści.
Nie sposób nie wspomnieć o graficznej stronie komiksu – a jest naprawdę zachwycająca. Mroczne, psychodelicznie rysunki Jocka idealnie komponują się z scenariuszem, a dopełniają je nieco szalone, rozmyte kolory, za nałożenie których był odpowiedzialny Matt Hollingsworth. Upiorne postacie wiedźm na długo zapadają w pamięci i mogą stać się przyczyną niejednego sennego koszmaru.
Wydaje mi się, że olbrzymim atutem opowieści Scotta Snydera jest wykorzystanie zwykłych, codziennych strachów: lęku przed ciemnością, opuszczeniem, porzuceniem przez rodzinę i przyjaciół. Chyba każdy z nas mniej lub bardziej świadomie zmaga się z takimi obawami. Dlatego ta dość prosta historia tak mocno wpływa na wyobraźnię. Jednocześnie przypomina, że miłość ma naprawdę wielką moc i może być siłą, która zmieni wszystko.
Nasza ocena: 8,7/10
Wiedźmy to fantastyczna propozycja dla fanów horrorów, znakomicie napisana i narysowana, dla mnie właściwie pozbawiona wad. Bardzo gorąco polecam!Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 8/10
Styl: 9/10
Oprawa: 9/10