Site icon Ostatnia Tawerna

Chaos międzywymiarowy – pierwszy rzut oka na grę „Bright Memory”

Wyobraźcie sobie Bulletstorma, w którym dostajemy specjalne zdolności, nie najgorszy rozwój postaci i Azjatkę jako protagonistę. To wszystko ubrane w całkiem niezłą grafikę 3D. Witamy w Bright Memory.

Ciach, ciach, pif-paf!

Szczerze nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać po tej grze – shooter pierwszoosobowy ze specjalnymi zdolnościami. Już to kilka razy widzieliśmy. Bright Memory nie odkrywa koła na nowo, jednak wykorzystuje jego okrągłe właściwości bardzo dobrze.

Zacznijmy od tego, że gra stworzona została przez jednego człowieka – Zenga “FYQD” Xianchenga. Jest podzielona na epizody i po ograniu pierwszego poziomu mogę powiedzieć tylko – wow. Wielkie wow. Mamy tutaj zacną grafikę i niezwykle wciągającą rozgrywkę. Sama opowieść to chyba tylko pretekst do całego tego ciachania i strzelania. Agentka Shelia z Natural Science Research Organization (SRO) bada działalność paramilitarnej organizacji, która zainteresowała się artefaktami związanymi z podróżami międzywymiarowymi. Jak to zwykle bywa… wszystko trafia szlag i lądujemy w innym wymiarze. Według zapowiedzi twórcy trafimy do kilku różnych światów. To mądra decyzja, bo można puścić wodze fantazji i kreować najróżniejsze krainy, nie obawiając się o spójność uniwersum. Zawsze można to wytłumaczyć innym wymiarem.

Strzelanie i ciachanie wrogów jest tak cudownie przyjemne, że aż człowiek nie chciał przestawać. Facet naprawdę wie, co robi i świetnie zaprojektował te mechaniki. W obecnej wersji mamy trzy rodzaje broni – strzelbę, pistolet i karabinek szturmowy. Na plecach zaś katanę, która chętnie wbija się w przeciwników.

W Bright Memory mamy także mnożniki punktów danej sekwencji (dodatkowe punkty za nieotrzymywanie obrażeń, strzały w głowę, ciachanie mieczem podrzuconego przeciwnika, etc.) oraz rozwój postaci. Ten ostatni w obecnej wersji jest prosty, ale umożliwia nam wybór kilku mocy specjalnych. Ja korzystałem z bicza oraz odepchnięcia za pomocą fali energii.

Walki są wymagające i należy po polu bitwy przemieszczać się szybko, przy okazji stale prowadząc ostrzał. Niezbędne jest wykonywanie uników i patrzenie pod nogi. Czasem gra mocno ogranicza nam arenę do walki. Trafimy także na bossów, którzy mają duży pasek życia i parę zdolności specjalnych. Ja miałem nawet okazję spotkać chińskiego boga, żywcem wyjętego z mitologii.

Spore możliwości, ale…

W pojedynkę ciężko stworzyć ideał. Tutaj także jest kilka szpilek, które muszę wbić z redaktorskiego obowiązku. Grafika, choć niezwykle ładna, w wielu miejscach wymaga doszlifowania. Niektóre obiekty (np. skała, która prawie mi spadła na głowę) mają tekstury w bardzo niskiej rozdzielczości i wyglądają przerażająco brzydko. Animacje, w szczególności na przerywnikach filmowych, potrafią wyglądać komicznie, a mimika postaci, cóż… jest bardzo skromna i nienaturalna.

Zdarzały się także sytuacje, w których przeciwnicy trafiali mnie, pomimo tego, że byłem zbyt daleko od ich ostrzy lub zrobiłem unik przed ich ciosem. Albo gra nie wyłapała zmiany mojej pozycji, albo hitboxy wymagają kalibracji.

Jednak są to tylko kwestie techniczne, które można w kolejnych etapach produkcji naprawić. W kwestii rozgrywki mogę zarzucić tylko chaotyczne opowiadanie historii – zaczynamy w jakimś budynku, po chwili jesteśmy w ruinach, nagle wyskakują nam żołnierze przeciwnika.

Nowa chińska jakość

Gra w tym momencie jest bardzo krótka, bo jej przejście zajęło mi 30 minut, włącznie z moimi zgonami. Jednak jest niezwykle wciągająca i satysfakcjonująca. Ja w jej trakcie uzależniłem się od używania katany. Do tego ma świetną ścieżkę dźwiękową, która napędza całą rozgrywkę. Liczę, że Zeng “FYQD” Xiancheng ukończy Bright Memory, bo jest tego totalnie warta!

Grę kupicie na GOG.com

Exit mobile version