„Świat jest podzielony na dwie strony: obfitą i ubogą. Dzieli je proces selekcji. W wieku dwudziestu lat każdy otrzymuje jedną szansę. Wybrani nigdy nie powracają. Stanowią oni 3% ogółu”. Tymi słowami rozpoczyna się drugi sezon serialu 3%. Powracamy do świata, w którym od stu czterech lat co roku prowadzony jest Proces, mający na celu wyłonienie garstki szczęśliwców, którzy do końca życia będą pławić się w dostatku na Wyspie, gdy reszta społeczeństwa żyć będzie w skrajnej biedzie na Lądzie. Największym zagrożeniem Procesu jest organizacja Cel, której członkowie widząc niesprawiedliwość systemu, chcą za wszelką cenę zniszczyć całe przedsięwzięcie.
Zakończenie pierwszego sezonu dostarczyło niemało emocji
Michelle Santana (Bianca Comparato), która pracowała jako wtyczka Celu, dowiedziała się, że jej zaangażowanie w organizację opiera się na kłamstwie. Pracowała dla opozycjonistów, aby pomścić brata, którego podobno zamordował Ezequiel (João Miguel). To on udowadnia jej, że nikogo nie zabił. Obiecuje także zapewnić Michelle ucieczkę z Lądu i życie po „lepszej stronie”, lecz pod warunkiem, że zdradzi Starca – człowieka, który ją zrekrutował. Kobieta czuje się oszukana przez Cel, więc bez oporów wskazuje miejsce, gdzie miała się spotkać z założycielem organizacji.
Fernando Carvalho (Michel Gomes) to jedyny niepełnosprawny dwudziestolatek, który przeszedł Proces. Po tym, jak słyszy od Ezequiela, że jego ukochana, Michelle, została zdyskwalifikowana, postanawia zrezygnować z szansy na godne życie. Chciał bowiem dotrzymać danego słowa i być zawsze przy niej. Niestety, dopiero po dokonaniu bezpowrotnej decyzji dowiaduje się, że został oszukany.
Joana Coelho (Vaneza Oliveira), która w końcu zapragnęła dostać się na Wyspę i przeszła Proces, otrzymała dodatkowe zadanie mające na celu ustalić, jak bardzo jest zaangażowana w „bycie jedną z 3%”. Ezequiel prowadzi ją do pokoju, w którym przetrzymywany jest dawny oprawca Joany. Jedyne, czego od niej wymaga, to wciśnięcia przycisku, który spowoduje natychmiastową śmierć zwyrodnialca. Nasza bohaterka, która brzydzi się zabijaniem, tak samo jak Fernando rezygnuje z wygranej w Procesie.
Rafael Moreira (Rodolfo Valente) wygrywa Proces, ale nadal pozostaje wiernym agentem Celu. Gdy dochodzi do Oczyszczenia, zaczyna się wahać – całe życie marzył o rodzinie i dzieciach. Natomiast dowiaduje się, że zastrzyk, który dostanie… powoduje bezpłodność. Musi więc podjąć najważniejszą decyzję: albo poświęcić wszystko, czego pragnął i dalej działać na rzecz zniszczenia Procesu, albo zrezygnować i wrócić do życia, w którym będzie mógł postarać się o potomstwo. Tajemniczo jednak przypomnę, że jako prawdziwy bohater udaje się na Wyspę.
Drugi sezon na początku trzymał formę… zazwyczaj
Na samym początku twórcy odkrywają przed nami szokujący fakt z życia Pary Założycieli – ludzi, którzy wymyślili Proces, Wyspę i zasadę 3%. Jest to drobny smaczek, ale dzięki niemu dalej oglądamy serial, by rozwiązać zaprezentowany tajemniczy watek. Dowiadujemy się także kto jest pierwszym mordercą na Wyspie. Nie wiemy jeszcze jak, dlaczego i kogo zamordował. I całe szczęście, bo to również jest zagadka, na której szczegóły czekamy. Jeżeli jednak miałabym powiedzieć więcej o bohaterach, nie będą to słowa aprobaty. Drażni mnie Michelle, która nie przechodzi wielkiej przemiany, choć tak naprawdę na jej postaci opiera się cały serial. Kobieta po prostu zmienia front, nie widzimy żadnych oporów czy trudności w odrzuceniu tego, o co walczyła przez pięć lat – zniszczenia Procesu. Staje się przez to nijaka i.. bezbarwna.
W pewnym momencie dużym zaskoczeniem okazał się Ezequiel. Niestety Pedro Aguilera – twórca serialu – kompletnie zmarnował jego potencjał. Zniszczył jeden z niewielu naprawdę trzymających w napięciu zwrotów akcji. Mimo ciekawości związanej z wcześniejszymi tajemnicami, odechciało mi się oglądania kolejnych odcinków. Na szczęście nie lubię porzucać seriali. Gdy dobrniemy mniej więcej do połowy 3%, kiedy mamy więcej pytań niż odpowiedzi, dostajemy to, na co czekaliśmy – rozwiązanie większości zagadek.
Przed ekran przyciąga także poruszenie kwestii rodziny i rozpadu więzi społecznych. Widzimy upadek społeczeństwa – najbardziej oburzające zdaje się być postępowanie matek, które zostawiają dzieci dla Procesu. Jeżeli przejdą przez systemową grę, pozostaje im liczyć, że ich pociechy kiedyś dołączą do nich na Wyspie (lub o nich zapomnieć), a jeśli nie… cóż, okazuje się, że nie były nic warte także na Lądzie. W pierwszym sezonie wyjątkiem wśród pozbawionych skrupułów kobiet była Julia (Mel Fronckowiak), która z tęsknoty za synkiem jako pierwsza na Wyspie popełnia samobójstwo. To jedna z niewielu postaci, które zachowały człowieczeństwo po „lepszej” stronie barykady. Sam fakt sterylizacji każdego mieszkańca Wyspy pokazuje nam, jak egoistyczni w korzystaniu z dobrodziejstw stali się ludzie. Upadają wartości, pojawia się obojętność na cudze cierpienia, nie ma też empatii. A kim jesteśmy bez niej? W tej opowieści po prostu mieszkańcami Wyspy.
Co mi się w serialu nie podobało?
Przede wszystkim: nieprzemyślane ukazanie ubóstwa. Znoszone, brudne ubrania wystarczyłyby, by podkreślić niski status mieszkańców Lądu. Nie trzeba było ciąć odzieży nożyczkami. Kto tnie jedyne swoje ubrania?
Tło historii, czyli życie na Lądzie, zostało pokazane bardzo oszczędnie. Ci ludzie nic nie robią! Mieszkańców Lądu jest sporo. Dlaczego nie zorganizują sobie lepiej… w zasadzie całego swojego życia? Mogliby oczyścić miasto i zadbać o siebie nawzajem, po prostu stworzyć miejsce, w którym przegrani po Procesie mogą w miarę godnie egzystować. Kolejna sprawa: czemu nie odejdą do innego miasta? Przecież póki co, wniosek nasuwa się taki, że wszystkie kraje nie biorą udziału w Procesie. Rozumiem, może budżet serialu był za mały. Ale szybka opowieść o tym, jak cały świat przepadł po przykładowo zagładzie nuklearnej, umotywowałaby fabularne rozwiązania tej produkcji. Do tego na Wyspie mieszkańcy żywią się jedynie owocami, zrobili z niej więc raj dla wegetarian. Dlaczego? Znowu, brak wyjaśnień. Przecież nie wszystko, co dzieje się w serialu, da się przyjąć podług zasady „tak to już jest”.
Może na cisnące się na usta pytania odpowiedzi dostaniemy w trzecim sezonie, ponieważ zakończenie drugiego pozostawiło furtkę dla kolejnej części przygód Michelle, Fernanda, Joany i Rafaela.
Podsumowanie
Muszę przyznać, że w pomyśle na 3% tkwi potencjał. Niestety, Brazylijczycy nie do końca go wykorzystali. Jeżeli ktoś z was oglądał pierwszy sezon, to zdecydowanie polecam sięgnąć po drugi. Wreszcie dowiecie się jak wygląda życie na tajemniczej Wyspie. Zderzone zostaną dwa światy: bogaty i biedny, jednak w dosyć przerysowany sposób. Możliwe, że taki był zamysł twórców serialu. Twist ploty odcinków mnożą pytania, na które wydarzenia z następnych epizodów oczywiście odpowiadają, lecz często nie było w tych rozwiązaniach efektu „wow”. Mimo to z zaciekawieniem czekałam na dalszy rozwój akcji. Robiłam to także ze względu na kilka postaci, które zostały interesująco rozbudowane – a zarazem starałam się ignorować bohaterów rażących swoją bezbarwnością.
Dodam też, że jednym z nieoczywistych plusów (choć z początku minusów) może okazać się brak polskiego lektora. Dzięki temu, tak jak ja, pod koniec drugiego sezonu będziecie już znać podstawowe słowa po portugalsku. Tak więc… Viva la Causa!
Nasza ocena: 5,7/10
Ciekawy pomysł na dystopijny świat. Niestety, niedopracowany logicznie, co rzuca się w oczy. Polecam miłośnikom futurystycznych seriali z ciężką atmosferą.FABUŁA: 7/10
BOHATEROWIE: 5/10
OPRAWA WIZUALNA: 5/10
OPRAWA MUZYCZNA: 6/10