Site icon Ostatnia Tawerna

Bohater, którego potrzebujemy! – recenzja komiksu „Starlight. Gwiezdny Blask”

Starlight. Gwiezdny błysk to komiks science fiction o bohaterskim Ziemianinie. Czy taka opowieść może być inspirująca, a co ważniejsze zaskakująca?

Bohater planety Tantalus

Wyobraźmy sobie, że Ziemianina nagle rzuciło na obcą planetę. Panuje tam dyktatura, a ów przepełniony ideałami przybysz postanawia pomóc lokalnej społeczności. Możemy sobie tylko wyobrazić, że dojdzie do wielu epickich starć, a główny bohater będzie miał nie lada orzech do zgryzienia. Obcy dysponują zaawansowaną technologią, ale co to dla naszego herosa, przecież wiadomo, że i tak wygra. Jednakże… to wydarzyło się czterdzieści lat temu. Duke McQueen obalił dyktatora, ale obecnie jest emerytem, na dodatek wszyscy mają go za dziwaka, bo nikt na Ziemi nie uwierzył w jego kosmiczne przygody. I w sumie, co się dziwić? Po śmierci żony, jedynej osoby, która go prawdziwie wspierała, Duke jak nigdy wcześniej czuje się samotny i niepotrzebny. I oto pewnej nocy zjawia się rakieta, a za jej sterami siedzi młody chłopak, który potrzebuje pomocy największego herosa planety Tantalus… Tym samym McQueen może zrealizować ów, jak sam to powiedział, najgłupszy pomysł w swoim życiu, czyli wybrać się na obcą planetę i ponownie zaprowadzić tam ład i porządek.

Nigdy nie jest się za starym na mordobicie!

Główny bohater jest sympatycznym osobnikiem. Nie sposób go nie polubić, wystarczy tylko spojrzeć na jego epicki pojedynek z dyktatorem, który na długo pozostanie mi w pamięci. Poza retrospekcjami, pokazującymi nam, jakim kozakiem był młody, sprawny Duke, warto jeszcze powiedzieć coś o emerycie McQueenie. I tu można mówić jednak o pewnym rozczarowaniu, bo choć narzeka na problemy ze stawami, to walczy i łoi skórę przeciwnikom niczym narwany, pełen wigoru młodzian, który niczego się nie boi. Kiedy jednak zaakceptuje się, że jest to kolejna opowieść o herosie, zdolnym do wielkich rzeczy, pomimo swojego wieku, możemy bawić się wyśmienicie. Starlight. Gwiezdny Blask to po prostu lekka i co najważniejsze pozytywna opowieść, która potrafi człowieka pokrzepić i wciągnąć.

Duke o dwóch obliczach

Co do oprawy graficznej, jestem w stanie zrozumieć tych, którzy się nią zachwycają, a także osoby po drugiej stronie barykady. Większość kadrów prezentuje się genialnie, choćby wygląd Tantalusa, statków kosmicznych czy samego McQueena. Niemniej są też momenty, gdy pozostaje jedynie westchnąć. Nie dość, że często brakuje tła, to na dodatek czasem wygląd Duke’a i innych bohaterów jest aż nadto uproszczony (na przykład małe czarne kropeczki zamiast oczu). Mógłbym się także przyczepić do kanciastego kształtu dymu tytoniowego i brzydkiej czupryny Krisha Moora, jednej z ważniejszych postaci w tym komiksie. Niemniej bliżej mi i tak do stwierdzenia, że Goran Parlov ma wielki talent.

Takich wątpliwości natomiast nie wzbudza w żadnym razie wydanie. Twarda oprawa, kredowy papier, dodatki w postaci informacji o autorach, a także kilka alternatywnych okładek, czego chcieć więcej?

Czy McQueen jest bohaterem, jakiego potrzebujemy?

Muszę przyznać, że nie tego się spodziewałem, gdy zagłębiałem się w ten komiks. Myślałem, że wiek głównego bohatera będzie miał większy wpływ na jego działania, niemniej łatwo się wciągnąć w tę opowieść. Do tego jej pozytywny wydźwięk potrafi rozgrzać serduszko. Ogólnie rzecz ujmując, jest to ciekawa historia science fiction o zwykłym Ziemianinie, który potrafi dokonywać iście heroicznych czynów. Nie da się ukryć, że mamy do czynienia raczej ze średniakiem, ale wszystkie zalety, jakie dostrzegam w Gwiezdnym Blasku, powodują, iż nie mogę przejść obok niego obojętnie.

Nasza ocena: 7,2/10

Starlight. Gwiezdny Blask to komiks, który pochłania się w kilka chwil, w końcu to kolejna świetna opowieść o wielkim bohaterze, a kto nie lubi takich historii?

Fabuła: 6,5/10
Oprawa graficzna: 7/10
Wydanie: 8,5/10
Bohaterowie: 7/10
Exit mobile version