Site icon Ostatnia Tawerna

Bobrem go, bobrem! – recenzja gry „Spór o bór 2. Na tamę marsz!”

Ostatnimi czasy często zastanawiam się nad tym, które gry najlepiej do mnie trafiają. Są to na pewno tytuły, które dobrze działają w rozgrywce dwuosobowej (czasami ciężko znaleźć więcej współgraczy), trwające do godziny i eleganckie mechaniczne. Będzie to niewielkim spoilerem, jeśli napiszę, że mamy tutaj do czynienia z takim właśnie tytułem.

Panie doktorze

Twórcą gry jest Reiner Knizia, mający w CV ponad 600 tytułów. Obok Felda czy Rosenberga – prawdziwa legenda niemieckiej sceny planszówkowej. Przeglądając listę jego gier, doznałem lekkiego szoku. Okazuje się, że choć o wielu tytułach słyszałem (np. o nie tak dawno wydanej Wiedźmiej Skale), to w żaden z nich nie miałem przyjemności wcześniej zagrać.

Bo(b)rowisko

Podstawową informacją jest to, że Spór o bór 2 jest tak naprawdę reimplementacją 1:1 Schotten totten 2, ze zmienioną warstwą graficzną tytułu. Nie jestem pewien, dlaczego zdecydowano się na taki rebranding, choć domyślam się, iż kręci się to prawdopodobnie wokół spraw licencyjnych. Sprawdziłem sobie poprzedni styl graficzny – był luźny i całkiem mi odpowiadał. Wydawnictwo Muduko tymczasem do stworzenia warstwy wizualnej – podobnie jak w Sporze o bór – zaangażowało Piotra Sokołowskiego (m.in Dwergar) i muszę powiedzieć, że wykonał on naprawdę kapitalną robotę. Moim zdaniem każda karta to po prostu osobne dzieło sztuki. Styl graficzny przypomina mi bardzo ten z Łąki i tak jak tam musiałem zbierać zęby z podłogi – tak tutaj jest, moim zdaniem, tylko niewiele gorzej. Antropomorfizacja zwierząt zawsze trafia w mój czuły punkt i tutaj także zostałem trafiony, Panie Piotrze.

Druga podstawowa informacja jest taka, że gra nie jest stricte kontynuacją pierwszej części. Jest to tytuł bardzo podobny mechanicznie, posiadający kilka twistów. Jeśli jeden z nich się spodobał – drugi też się spodoba, choć czytając ich instrukcje, niekoniecznie upierałbym się, by posiadać oba.

Na tamę marsz

Mechanicznie gra opiera się o zarządzanie ręką i zbieranie kolekcji. Jeden z graczy jest tutaj agresorem i będzie próbował odbić tytułową tamę z rąk obrońcy, który spróbuje mu w tym przeszkodzić.

Rozgrywka podstawowa jest oparta o wspólną talię 60 kart – po 12 (od 0 do 11) w 5 kolorach. Na stół wyłożonych zostaje 9 kafelków tam, z których każdy określa wymagania, jakie należy spełnić, by przejąć nad nim kontrolę. Zawsze jest to określona ilość kart (od 2 do 4), niekiedy wzbogacona jakimś konkretnym warunkiem (np. najmniejszą możliwą sumą punktów na kartach).

Tura gracza składa się z:

– przygotowania – opcjonalne – obrońca może w tym momencie wykorzystać 1 z 3 kłód, by pozbyć się najwcześniej położonej karty w dowolnym z rzędów przeciwnika; agresor może usunąć wszystkie swoje karty wyłożone w dowolnym rzędzie;

– zagrania karty w dowolnym rzędzie – obowiązkowe – agresor może w tym momencie zadeklarować kontrolę nad kaflem – jeśli obaj gracze wyłożyli komplet wymaganych kart, są one porównywane, jeśli wyłożył je tylko agresor, to na podstawie odrzuconych wcześniej kart musi udowodnić, że nie będzie mógł zostać w tym miejscu przebity;

– dobierania karty – obowiązkowe.

Rozgrywka kończy się w momencie, gdy w talii skończą się karty (wygrywa obrońca) lub gdy atakujący zniszczy 1 tamę lub uszkodzi 4 z nich. Mechanika rozstrzygania zwycięstw jest oparta na pokerze: najwyżej stoją akcje „x” kolejnych kart w danym kolorze, a najniżej podobny układ kart pozbawiony koloru. To rozwiązanie jako bardzo powszechne i sprawia, że rozgrywka jest bardzo intuicyjna, choć momentami potrafi przegrzać zwoje. Nie sklasyfikowałbym tego tytułu jako lekki, łatwy i przyjemny.

Istnieje także drugi tryb gry z uwzględnieniem kart taktyki – dobiera się je z osobnego stosu i mają one znaczący wpływ na rozgrywkę. Każda z nich, poza „dżokerem”, występuje tylko raz i nie można mieć w danym momencie zagranej o jedną więcej niż przeciwnik, co bardzo przypadło mi do gustu. Tryb zaawansowany jest według mnie jeszcze ciekawszy i sam nie wrócę już do podstawowego.

Do brzegu

Bardzo duży wpływ na końcowe zwycięstwo ma tutaj losowość – jeśli ktoś liczył na czysty pojedynek umysłów, to nie to miejsce. Wpływa to jednak na pewno na regrywalność tytułu, która jest bardzo duża. W naszym przypadku kilka pierwszych rozgrywek wygrał atakujący i już chciałem się tego troszkę doczepić, ale kolejne dwie padły łupem obrońcy. Nie zmienia to jednak faktu, że moim zdaniem atakujący ma jednak troszkę łatwiej. W ogólnym rozrachunku to bardzo solidny tytuł. Pragnę także pochwalić pomysł z wykorzystaniem prawdziwego ekosystemu i zwierząt zamieszkujących obszary podmokłe.

Nasza ocena: 7,5/10

Bardzo solidna gra pojedynkowa bez nadmiernej negatywnej interakcji.

Grywalność: 7/10
Jakość wykonania: 9/10
Regrywalność: 8/10
Exit mobile version