Site icon Ostatnia Tawerna

BlizzCon 2017 – relacja z imprezy Blizzarda

Nadszedł ten moment. Kiedy u nas zbliżała się pora kolacji, w Kalifornii zaczęło się największe święto fanów takich gier jak Starcraft II, World of Warcraft, czy Overwatch. Blizzcon 2017. Zapraszamy zatem na relację (spisywaną niemalże na żywo) i pierwsze wrażenia z tej wspaniałej imprezy.

Piątek – Godzina 19

Ogrom. To pierwsze wrażenie, jakie nasuwa się już po zobaczeniu programu imprezy, a które tylko nasila się w trakcie jej trwania. Konwent dopiero się rozpoczyna, a już widzę, jak olbrzymie to przedsięwzięcie. Boję się wręcz spekulować, ilu ludzi znajduje się w Anaheim Convention Center – aby nie zaniżyć frekwencji. Powiem tylko, że te rzesze fanów robią wrażenie!

Początek jest typowy, ponieważ konwent rozpoczyna filmik z pracownikami Blizzarda opowiadającymi o swoich uczuciach związanych z pracą dla Blizzarda, czym dla nich jest cała firma, jej gry i społeczność z nimi związana. Czyli coś, co bardzo często widujemy w przypadku tego typu wydarzeń. Ale oto wchodzi na scenę Mike Morhaine, dyrektor generalny firmy. Posłuchajmy, co on ma do powiedzenia.

Godzina 20

Minęła Ceremonia Otwarcia i już wiemy, że będzie się działo, bo na dzień dobry dowiedzieliśmy kilku ciekawych rzeczy! We wszystkich halach zebrało się łącznie ponad trzydzieści tysięcy ludzi. Co prawda to raptem połowa frekwencji z ostatniego E3. Ale co ja gadam?! Przecież tę rzeszę ludzi zgromadził jeden producent! Robi wrażenie. Ale dla nas, graczy, ważniejsze były inne wieści. Zacznijmy od czegoś, co zachwyci każdego fana, który jeszcze nie posiada Starcrafta II. Od 14 listopada pierwsza część kampanii, Wings of Liberty, będzie dostępna dla wszystkich, ponieważ stanie się free to play. Ci, którzy ją posiadają dostaną w zamian w gratisie Heart of the Swarm. Z wrażenia aż opadła mi szczęka.

Ale to dopiero początek, bo osoby odpowiedzialne za poszczególne tytuły Blizzarda zaczęły po kolei przedstawiać, czego możemy się spodziewać w ciągu najbliższych godzin. Wyliczankę zaczął sam Morhaine przedstawiając nowych bohaterów do Heroes of the Storm – Hanzo i Alexstrasze. Gracze mogą spodziewać się także kilku nowych innowacji.

Następnie pałeczkę przejął Ben Brode odpowiedzialny za Hearthstone. Zapowiedział najnowszy dodatek pod tytułem Koboldy i Katakumby oraz zaprezentował kilka kart w formie oldskulowego mini RPG. Gracze singleplayer mogą spodziewać się też nowego trybu rozgrywki nazwanego dungeon run, który będzie miał formę roguelike’a.

Kolejna prezentacja prowadzona przez Jeffa Kaplana dotyczyła strzelanki Overwatch. Przedstawił nową mapę – Blizzard Theme Park. Jest to zdecydowanie sen każdego fana tego wydawcy, ale niestety – póki co – będzie on musiał zadowolić się jego cyfrową wersją. Gracze doczekali się także nowego bohatera, czyli Moirę. Jest ona healerem, który może zadawać duże ilości obrażeń. Sam prowadzący określił ją jako OPAF. Z przyzwoitości nie będę rozwijał tego skrótu 😉 Po tym śmieszku przyszła pora na mocniejsze uderzenie, bo na scenę wkroczył Darin De Paul, aktor podkładający głos potężnemu Reinhardtowi. Po tym, jak pojawił się na estradzie, nastąpiła projekcja najnowszej animacji krótkometrażowej z uniwersum Overwatch, dotycząca jego bohatera (jak zwykle dział animacji Blizzard’a stanął na wysokości zadania).

Ceremonię otwarcia zamykał J. Allen Brack odpowiedzialny za World of Warcraft. Zapowiedział on powrót do korzeni w ramach najnowszego dodatku, czyli Battle for Azeroth. Będzie on zawierał dwa nowe kontynenty, Kul Tiras dla Przymierza i Zandalar dla Hordy. Będą one pełne nowych lochów i raidów, ale co ważniejsze, maksymalny poziom postaci został podniesiony o kolejne dziesięć. Sporo tego dobra, a to były tylko zapowiedzi.

Na czterech scenach tematycznych niedługo ruszają prelekcje i prezentacje dotyczące społeczności, artystów, przyszłości poszczególnych gier czy innych nowości. Tymczasem już teraz dziesiątki graczy rozpoczęło swoje zmagania o mistrzowskie tytuły w poszczególnych tytułach Blizzard’a. Dlatego jeszcze raz powtórzę swoje początkowe odczucia. Ogrom.

Choć mam ten luksus, że siedzę w domowym zaciszu i w dowolnym momencie mogę przełączyć się pomiędzy każdą z poszczególnych dziewięciu aktywnych aren (co ja gadam, raczej całych hal!), to i tak żałuję, że nie ma mnie tam na miejscu. To co widzę na ekranie dobitnie pokazuje mi, ile tracę. Ale niestety nie można mieć wszystkiego, więc siedzę i oglądam wspaniałe widowisko przez internet. Po całym dniu pracy pewnie problematyczne będzie, aby obejrzeć na żywo całe jedenaście godzin transmisji, ale chęci mam wiele. W sukurs pójdą kawa i napoje energetyczne, jeśli zajdzie taka potrzeba. Tylko strach pomyśleć, że to dopiero pierwszy dzień…

Sobota – Godzina 1 w nocy

Trochę już za mną. Kilka ciekawostek, ale są i pierwsze zgrzyty. Od 21:30 zaczęły się mi zdarzać rozłączenia transmisji. Trochę to dziwne, ale mimo wszystko niezbyt zaskakujące, chociaż drobny niesmak pozostaje. Jak już udało mi się włączyć jeden kanał, to bałem się go przełączyć aby znowu nie stracić połączenia.

Impreza nie pozwala nawet na chwilę wytchnienia. Zdecydowanie utwierdziłem się w przekonaniu, że wszystkie transmisje gier turniejowych (może z wyłączeniem Hearthstone’a), są dla mnie czarną magią. Z większością z nich miałem jedynie przelotny romans, ale to zdecydowanie za mało, aby w pełni pojąć co się dzieje. Mimo to ja, naiwny mały baranek, myślałem, że dam radę. Myliłem się. Dlatego skupiłem się tylko na podziwianiu kunsztu poszczególnych zawodników, którzy walczą o niesamowite nagrody (a ja, cytując klasyka, tyram “za te polskie dwa tysiące”). Niestety nasz reprezentant, Mikołaj “Elazer” Ogonowski, odpadł w ćwierćfinale Mistrzostw Świata Starcraft II, przegrywając po zaciętej walce 1:3 ze SpeCial’em.

Prezentacje dotyczącą WoW-a poświęciłem dla transmisji rozgrywek, ale za to zdążyłem na HS’a i Overwatch. Oba panele oczywiście rozwijały to, co tak naprawdę poznaliśmy podczas Ceremonii Otwarcia. Część poświęcona Overwatch prawdę mówiąc delikatnie mnie rozczarowała. Ponowne pokazanie mapy i bohatera, dokładne wyjaśnienie procesu ich tworzenia i czego się możemy po nich spodziewać… ale to tyle. Prezentacją były tak naprawdę suche slajdy i animacje oraz czterech facetów siedzących na krzesłach. Nie było źle, bo panowie byli uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni i pokazywali, że naprawdę podoba im się to, co robią.

Chociaż może za dużo wymagam? Albo po prostu panel poświęcony HS’owi postawił za wysoko poprzeczkę? Mężczyźni na scenie żyli, wyraźnie pokazywali swoje emocje, a prezentowana zawartość była znacznie ciekawsza. Faktem jest, że gram w HS’a regularnie, więc mogę być nieco stronniczy – to co pokazywano, było dla mnie znacznie bardziej interesujące. Poza tym HS miał więcej nowych rzeczy do pokazania niż Overwatch. Nowe karty, nowa mechanika, kolejny tryb rozgrywki. A wszystko obleczone w wesołą opowieść o koboldach.

Interesująco wypadły także panele poświęcone części artystycznej, filmom i animacjom. Przyjemnie zaskoczył mnie panel o wiele mówiącej nazwie Connect and Inspire Through Play with Geek & Sundry. Wzięli w nim udział voice aktorzy wszelkiej maści tytułów Blizzard’a: Darin De Paul, Matthew Mercer, Laura Bailey, Leon O’Brien, Jason Charles Miller oraz Taliesin Jaffe. Całość prowadziły Erika Ishii i Trisha Hershberger. Zaproszeni opowiadali o początkach swojej pracy przy poszczególnych grach czy o tym, jakie to wrażenie, kiedy podkłada się głos poszczególnym postaciom. Ze sceny płynęły olbrzymie pokłady pozytywnej energii, a żarty i utarczki słowne setnie mnie ubawiły. Ten panel był miłą, odprężającą odskocznią pomiędzy ultra skomplikowanymi meczami turniejowymi, a innymi elementami programu.

Godzina 3 w nocy

Na głównej scenie w najlepsze trwa prawie trzygodzinny panel konkursowy dla społeczności. Przedstawiane tam cosplaye robią niesamowite wrażenie. Ogrom pracy, jaką ludzie włożyli w swoje kostiumy robi ogromne wrażenie. Są oni za to nagrodzeni możliwością zaprezentowania się przed tysiącami widzów.

Dobra, na dzisiaj dosyć. Jest już późna godzina, a następnego dnia czeka mnie kolejny maraton. Aż nie mogę się doczekać. Ale póki co, czas spać…

Później – Sobota – Godzina 18

Dzień drugi Blizzconu czas zacząć. Poprzednia noc dała mi trochę w kość, ale zwarty i gotowy zasiadam do komputera. Godzina ciut wcześniejsza, ale za chwilę w prawie każdej hali zaczną się panele i transmisje. Overwatch i Hearthstone ruszyły już jakieś pół godziny temu, także nie ma obijania się. O ile w przypadku strzelanki gra toczy się o wysoką stawkę, to fani karcianki w formie wesołego turnieju Tawerna kontra Tawerna mają możliwość zobaczenia w działaniu nowego trybu dungeon run.. Niestety ponownie pojawia się problem, co oglądać? Zrobiłem sobie listę paneli, które chciałbym zobaczyć, ale aż mnie ściska w środku, że muszę poświęcić inne… No nic, jedziemy z tym koksem.

Godzina 20

Kolejna porcja Blizzcon’owego dobra za mną. Konwent nie zawodzi i momentami jestem zmuszony skakać pomiędzy kanałami i scenami, tyle ciekawych rzeczy się dzieje. Zacząłem od sceny poświęconej Społeczności, na której znani streamerzy, youtuberzy i inni twórcy wszelkiej maści contentu tacy jak Day[9], Bluddshed czy Annemunition opowiadali o swoich początkach. Szczerze uważam, że ten panel był punktem obowiązkowym programu dla każdego zainteresowanego taką formą pracy, ponieważ jest ona niesamowicie wymagająca i trzeba zwracać uwagę na dużą ilość detali.

Z drugiej strony fani Overwatch, którzy z jakiegoś powodu nie oglądali półfinałów Mistrzostw Świata mieli godzinę specjalnie dla siebie. Na scenie głównej Jeff Kaplan ze wsparciem Arnolda Tsanga, asystenta dyrektora artystycznego, opowiadali o tworzeniu gry i prezentowali koncepcyjne grafiki i pierwsze animacje. Niesamowita gratka, bo szkice przedstawiały na przykład kilkunastu różnych bohaterów, z których raptem tylko kilku spotykamy w gotowym produkcie. Czy oznacza to, że w przyszłości możemy się spodziewać kogoś z tej puli? Mam nadzieję, że tak, bo widziałem tam postać z czymś, co mogło być tylko wielkim mieczem (nazwano ją McCloed). Jeśli Overwatch dostanie swojego Szkota, to ciężko mi będzie oprzeć się przed kupnem gry.

Wśród pozostałych prezentacji znalazła się druga część spotkania z inżynierami Blizzarda, którzy prezentowali narzędzia używane podczas pracy i dzięki którym my otrzymaliśmy te wszystkie wspaniałe gry. Natomiast dla spragnionych odpoczynku i doznań słuchowych odbywał się panel dotyczący tworzenia muzyki. Kompozytorzy pokazywali co robią, aby osiągnąć konkretne efekty dźwiękowe. Przyznam, że i jedno i drugie średnio mnie porwało, więc bez żalu poświęciłem swój czas innym scenom.

Wkrótce zresztą zaczęła się kolejna porcja ciekawych paneli i znów nie wiedziałem na czym się skupić. Na dwóch scenach równocześnie ruszyły prelekcje na temat Blizzardowych światów. Rzecz jasna podejście do tematu było różnorodne. Na głównej scenie ludzie odpowiedzialni za poszczególne gry opowiadali o procesie powstawania tytułów i uniwersów. Natomiast gdzie indziej projektanci zdradzali swoją pracę od samych podstaw – od notatek na papierze i szkiców koncepcyjnych aż po gotowe mapy.

Północ

Kolejne godziny za mną, pora na kolejny checkpoint. Naprawdę ciężko się skupić na jednym temacie. Z tyłu głowy ciągle odzywa się ten niezwykle upierdliwy głosik: „Przegapiasz właśnie coś ciekawego!” Bądź przeklęty głosie! Szkoda tylko, że ma on rację… Co tym razem przyciągnęło moją uwagę?

Zacznę od scen e-sportowych. Nemezis naszego rodaka z ćwierćfinałów Starcraft II, SpeCial, poległ 0:3 z pochodzącym z Południowej Korei soO. Zagra on ze zwycięzcą meczu Rogue versus TYTY, który właśnie się zaczyna. W Overwatch mamy duże opóźnienie, bo dopiero niedawno skończył się mecz o trzecie miejsce pomiędzy Francją i Szwecją, z której zwycięsko wyszedł ten drugi kraj. Za to tuż przed godziną 23 finałową rozgrywkę rozpoczęli gracze World of Warcraft Arena – ABC i Panda Global. Tysiące fanów czekają także na rozpoczęcie Grand Finale w Heroes of the Storm pomiędzy Fnatic i MVP Black. W bojach Tawern w ramach Heartstone Innvitation po niesamowitym powrocie z krawędzi wygrywają Grimestreet Grifters. 

Dużo śmiechu i radości przyniosły mi dwa panele, które na szczęście nie pokrywały się w stu procentach. Pierwszym był występ Jonathana “Varbot” Burtona, członka Carbot Animations. Prowadził on instruktaż na temat animacji, radził jak rysować, aby całość miała ręce i nogi. Oczywiście nie zabrakło licznych pytań, co na szczęście nie przeszkadzało artyście w kontynuowaniu jego pracy.

Drugi dość luźny panel, choć w sumie o wiele bardziej prywatny, składał się z opowieści pracowników Blizzarda o tym, jak oni dostali się do firmy. Jeśli ktoś się spodziewał, że polegało to na zwykłych rozmowach, to grubo się myli. Mi bardzo spodobały się dwie historie – Jeffa Kaplana i Bena Brode. Pierwszy z nich dostał pracę dlatego, że grał w Everquest i był w jednej gildii z dużą ilością pracowników jego przyszłej firmy. Wygadał się im, że jest niespełnionym pisarzem i tworzył mapy w edytorze do gry Half-Life. Od słowa do słowa został zaproszony na kilka rozmów, z czego chyba żadna z nich nie miała formalnego charakteru, bo była albo o rzeczach całkowicie nie związanych z pracą, albo w jakimś dziwnym miejscu, na przykład przydrożnej kafejce. Za to Ben Brode śmiał się, że poniekąd dostał pracę w Blizzardzie dzięki temu, że w szkole należał do grupy tańczącej Step Dance. Jakiś czas później Uniwersytet Kalifornijski w Irvine był jedynym na jaki się dostał i osobą, która podpisała decyzję o jego przyjęciu była ta sama, przed którą swego czasu odtańczył swój taniec. W takiej firmie nie można się nudzić.

Kolejnymi ciekawymi panelami były dwa poświęcone cosplayom. Pierwszy dotyczył tego tego, jak się w ogóle zabrać do tego hobby. Zaproszeni goście dzielili się z zebranymi doświadczeniami: opowiadali o tym, jak radzić sobie z kosztami, jak planować pracę i z jakich narzędzi korzystać. Mottem, które przewijało się przez całą prezentację było stwierdzenie, że cosplay może być dla każdego (oraz aby nie zniechęcać się porażkami). Po pokazaniu podejścia amatorskiego, nieco później odbyła się prezentacja profesjonalnego cosplayu. Kiedy goście z pierwszego panelu zachęcali do nieco luźniejszego podejścia do sztuki w zależności od potrzeb i możliwości, to Ci drudzy starają się odtworzyć strój jak najdokładniej, nie idąc na kompromisy.

Następnie trafiłem na panel o zwodniczej nazwie Hearthstone Q&A. Napisałem tak ponieważ pierwsza połowa zupełnie nie zgadzała się z zapowiedzianą formą. Zamiast tego otrzymaliśmy coś o wiele ciekawszego. Otóż podczas tej prezentacji zebrana na miejscu część społeczności miała możliwość wybrać dziewięć kart, które trafią do puli dostępnych podczas draftowania na Arenie. Dopiero po tej ciekawej części nastąpiły pytania i odpowiedzi.

Niedziela 2 w nocy

Nieodwracalnie, ale impreza zaczyna się zbliżać się do końca. Na scenach e-sportowych zakończyły się już wszystkie zmagania. W Overwatch Korea Południowa zdominowała Kanadę 4:1 i zgarnęła mistrzowskie trofeum. Lepsi od swoich przeciwników w Heroes of the Storm okazali się MVP Black i to oni zostali nowymi Mistrzami Świata. Ten sam tytuł, lecz w ramach World of Warcraft Arena zgarnęło ABC. Ostatnim szczęśliwcem, który po ciężkiej walce wygrał 4:2 w Starcraft II World Cup Series, został Rogue z Południowej Korei. Powyższe wyniki wyraźnie uzmysławiają nam, że mieszkańcy tego pięknego kraju dominują e-sportowe rozgrywki.

Dlatego w międzyczasie postanowiłem się odprężyć i odpaliłem sobie Overwatch Streamer Showdown. Był to quiz z wiedzy o grze, w którym udział wzięli Seagull, Lassiz i MOONMOON. Świetna zabawa, masa przypadku i szalonych odpowiedzi. Zawodnicy mieli za zadanie, w zależności od rundy, odgadnąć bohatera, jego cytat bądź planszę z gry. Niektóre z podpowiedzi były… Co ja piszę! większość z nich była nieintuicyjna i tylko powodowała zamieszanie, co potęgowało radość wszystkich zebranych, nie wyłączając prowadzącego i streamerów.

Z bardziej istotnych informacji, wszystkich fanów strzelanki od Blizzarda na pewno zainteresował panel poświęcony Lidze Overwatch. Dwanaście zespołów, dziewięć z USA i po jednym z Wielkiej Brytanii, Chin i Południowej Korei będzie walczyć w ramach dwóch dywizji – atlantyckiej i pacyficznej. Każda z nich będzie dopasowana do swojej strefy czasowej, aby jak najwięcej widzów miało możliwość kibicowania swojej drużynie. Okres przedsezonowy zacznie się w grudniu i potrwa około miesiąca, ponieważ z początkiem 2018 roku liga ruszy pełną parą. Przedstawiono także nowe narzędzia, które ułatwią widzom oglądanie, a komentatorom relacjonowanie poszczególnych meczy.

Godzina 3 w nocy

Choć impreza powoli zbliża się do końca, to nie traci ona impetu. Wcześniej były informacje o wspomnianej Lidze, a następnie idealny panel do odprężenia się przed ostatnią atrakcją. Panowie od karcianki Hearthstone chyba pozazdrościli konkursu fanom Overwatch, ponieważ zorganizowali własny. Odbywał się on w formie, którą my znamy z programu Familiada. Znów ze sceny otrzymaliśmy olbrzymią dawką szaleństwa i drobnych nieporozumień. Zawodnicy najpierw walczyli o pierwszeństwo odpowiedzi, które będą punktowane, a kiedy do tego dochodziło, to okazywało się, że pytania bywają absuradalne. Niech za skrajny przykład posłuży ostatnie pytanie: jaką przyprawą, poza solą, określiłbyś Reynad’a? Obłęd. Oczywiście prawie najwyżej punktowaną odpowiedzią była “sól”.

Punktualnie o 2:30 zaczęła się Ceremonia Zamknięcia. Po szybkim podsumowaniu najważniejszych informacji z całego konwentu na scenę zostali zaproszeni trzej najważniejsi: ojcowie założyciele, Michael Morhaime, Frank Pearce i Allen Adham. Podziękowali oni wszystkim pracownikom za włożony wysiłek, fanom za tak liczne przybycie i ani na moment nie uchylając rąbka tajemnicy zachęcili, aby śledzić poczynania firmy.

Lecz to nie było wszystko. Została wisienka na torcie, ponieważ lada moment ma zacząć swój koncert światowej sławy gwiazda, zespół rockowy MUSE! To się nazywa mocne zakończenie.

Jak podsumować te dwie zarwane noce? Choć ciało wymęczone, a ukochana nie patrzy przychylnym okiem (dba o moje zdrowie, skoro sam nie potrafię), to stwierdzam, że było warto. Konwent wywarł na mnie niesamowite wrażenie i żałuję nie było mnie na miejscu, abym mógł osobiście go doświadczyć. Mam pełną świadomość, że nie byłem w stanie opisać wszystkiego, co działo się na Blizzconie. Nie jest to pocieszająca myśl, ale pokazuje, jak dużo się tam działo.

Mam zatem nadzieję, że Tobie drogi czytelniku relacja ta przypadła do gustu i choć pokryła ona tylko skromną część całości, to byłem w stanie ukazać ci niesamowitość całej imprezy. Wszystkich niezdecydowanych czy w przyszłości warto się wybrać na ten konwent lub ewentualnie kupić wirtualny bilet powiem jedno: tak! Ci fani gier Blizzard’u, którzy tego nie zrobili, mogą tylko żałować.

Exit mobile version