Gry Indie mają to do siebie, że dzielą się na lepsze, gorsze i świetne! Moonligter zdecydowanie jest reprezentantem ostatniej grupy, bo pomimo powtarzalności rozgrywki, całość potrafi się wybronić i wciągnąć gracza na długie godziny.
Rynoka, Lochy i białowłosy
Naszym bohaterem jest młody kupiec Will, mieszkający w niewielkiej wiosce o nazwie Rynoka, posiadacz sklepu o nazwie widniejącej w tytule gry – Moonlighter – to rodzinny biznes, który młody Will będzie musiał samodzielnie poprowadzić, przy okazji przywracając Rynoce dawny blask i spełniając swe marzenie o staniu się poszukiwaczem przygód. Oczywiście wszystko w życiu ma swoją cenę i nie myślę tu wcale o jakichś metaforach – chodzi mi o fizyczne pieniądze, które będziemy musieli zdobywać i rozważnie nimi dysponować, by wcielić nasze plany w życie. Jak więc zdobyć sakwy pełne złotych monet? Skoro mamy sklep, to najlepiej byłoby sprzedawać w nim jakieś dobra, a tak się składa, że wśród mieszkańców wioski i przyjezdnych, najlepiej sprzedają się artefakty, które zdobyć możemy w Lochach, znajdujących się w pobliżu Rynoki.
Wesoły sprzedawca i monstrów oprawca
Rozgrywka podzielona jest na dwa tryby, a każdy z nich przeznaczony jest (teoretycznie) do czegoś innego. Za dnia najlepiej jest wyłożyć towary na ladę i czekać na klientów, nocą lepiej jest wybrać się do Lochów, gdyż wtedy znaleźć możemy cenniejsze artefakty (ale i więcej przeciwników!). Oczywiście taki sposób gospodarowania czasem nie jest narzucany przez grę, ale jednak wyraźnie widzimy, że bardziej opłaca się wybierać do Lochów po zachodzie słońca. Jak więc widzicie, Will ma bardzo napięty grafik i mało czasu na sen, a jednak sprzedając artefakty, stale musi być czujny! Bardzo łatwo jest zostać okradzionym przez coraz to śmielszych złodziejaszków, czekających tylko na moment, w którym odwrócimy wzrok.
Na początku gry jednemu z rabusiów udało się okraść mnie z przedmiotu, wartego dwa tysiące monet, a to naprawdę spora sumka! No właśnie – wartość przedmiotów. Twórcy gry zastosowali tutaj bardzo ciekawy zabieg, ponieważ to my sami ustalamy ceny tego, co sprzedajemy. Brzmi super, prawda? Za sztabkę żelastwa ustalamy cenę jak z kosmosu i balujemy za zarobione złoto? Nie do końca… Nasi klienci to nie idioci i wiedzą, które artefakty są cenne, a które nie, warto więc obserwować ich reakcje, gdy będą oglądać interesujący ich towar. Szybko zorientujecie się, jakie ceny kupujący w Moonlighterze są w stanie zaakceptować, a jakie są zbyt wygórowane. Nasz skromy sklep będziemy mogli z czasem rozbudowywać, ozdabiać i zatrudniać pomocników, oczywiście wszystko za pieniądze! Jakby tego było mało – mamy możliwość sprowadzenia do wioski rzemieślników, którzy pomogą nam (nie za darmo, oczywiście, że nie za darmo!), gdy zechcemy np. stworzyć dla siebie broń, pancerz, czy też lecznicze mikstury, które niezwykle przydają się w Lochach, a są one nieprzyjaznym miejscem.
Gdy już się w nich znajdujemy, rozgrywka zaczyna przypominać roguelike, różnica polega na tym, że gdy zginiemy, to zostaniemy dosłownie przez Loch „wypluci” i kolejnego dnia znów możemy ruszać na przygodę, zamiast umrzeć i stracić całą grę. Musicie jednak pamiętać o tym, że jakaś nauczka musi być, więc gdy tylko wyzerujemy pasek zdrowia, nasz bohater zostanie pozbawiony wszystkiego, co znajdowało się w jego plecaku, by wrócić do domu gołym i wesołym. Loch ponadto nigdy nie wygląda tak samo, jego układ stale się zmienia, więc nigdy nie natkniemy się na identyczne rozmieszczenie poszczególnych plansz. Musimy być gotowi na wszystko, ponieważ potwory czyhać mogą wszędzie i są zróżnicowane, każdy typ przeciwnika atakuje nas inaczej. Możemy się również natknąć na spokojniejsze rejony, gdzie znaleźć możemy dzienniki innych eksploratorów i źródełka, w których kąpiel jest niezwykle przyjemna i regeneruje nasze zdrowie. Początkowo mamy dostęp tylko do jednej części lochów, ale kolejne tylko czekają na odblokowanie, a każdy z nich ma do zaoferowania inny biom i przeciwników.
Gra, która wciąga
W przypadku Moonlightera wręcz niemożliwym jest, by przysiąść „tylko na sekundkę”, bo tytuł jest po prostu zbyt wciągający. Coś niezwykle przyjemnego jest w grindowaniu i wielu graczy uwielbia relaksować się przy produkcjach, które oferują powtarzalne czynność. Oczywiście po jakimś czasie dopada nas nuda i stajemy się lekko przytłoczeni początkowo relaksującą monotonią, ale wystarczy zrobić sobie tymczasową przerwę, by znowu zacząć czerpać przyjemność z gry, czego nauczyły nas np. The Binding Of Isaac, czy też Stardew Valley. Oprawa graficzna po prostu wymiata, jest to świetny pixel art, którego nie da się nie polubić. Poszczególne lokacje i postaci są naprawdę świetnie przemyślane i zaprojektowane, a wszystkiemu towarzyszy pasująca do całości muzyka, która wprowadza nas w przyjemny retro-nastrój, większość z nas na pewno to doceni.
Co mi przeszkadzało?
Walka. Nie chodzi oczywiście o to, że jest zbyt trudna (choć zdarzają się wymagający wrogowie), a bardziej o to, że jest po prostu nudna… Will wykonuje tylko jedną akcję danym typem broni, których również nie ma zbyt wiele, a rozgrywka nimi nie jest zróżnicowana. Moonlightera spokojnie można przejść, dzierżąc tylko jeden oręż przez całą rozgrywkę i jest to na pewno kwestia, którą należałoby dopracować. Kolejną nieco irytującą mnie cechą gry był fakt, że została ona nastawiona głównie na grę na padzie i oczywiście nie ma w tym nic złego, ale gdy akurat nie ma się go przy sobie, to gra staje się mordęgą, bo oto przychodzi moment, w którym trzeba skorzystać z klawiatury, a jest tak niewygodna w użyciu, że można tylko wyłączyć grę i obejść się smakiem.
Małe podsumowanie
Moonlighter to tytuł warty ogrania, bez dwóch zdań. Grało mi się naprawdę przyjemnie i nie mogę powiedzieć, bym czuła, że czas przeznaczony na grę uważam za stracony. Wręcz przeciwnie! Życie kupca rodem z RPG, nad którego losem rzadko się zastanawiamy, gdy gramy wielkimi bohaterami, jest niemniej trudne i ciekawe! Kto dostarcza nam unikalnych towarów, mikstur i innych dobroci? Właśnie oni, dlatego choć raz warto wejść w ich skórę i spróbować swoich sił jako ciężko pracujący na swój sukces, niepozorny sprzedawca.
Nasza ocena: 9,1/10
Moonlighter wciąga, bawi i z łatwością można przy nim przesiedzieć całą noc. Tytuł polecany wszystkim, którzy pragną mniej hardcorowej gry w typie roguelike.Grafika: 10/10
Udźwiękowienie: 9/10
Fabuła: 7,5/10
Grywalność: 10/10