Świat oszalał na punkcie tych potworów. Tak, potworów, bo jak inaczej nazwać monstra, które chcą zjeść nasze mózgi? A ludzie szaleją za tak zwanymi Szwendaczami! Zwłaszcza twórcy, którzy tylko przerzucają się pomysłami na nowe produkcje z zombie w roli głównej. Mamy już przecież takie seriale, jak The Walking Dead czy iZombie, książki (Apokalipsa Z) i komiksy (Żywe trupy), nawet polskich autorów. Do tego dochodzą jeszcze gry komputerowe (The Walking Dead: A Telltale Games Series) i planszowe (Martwa Zima: Gra Rozdroży). Mało?
Właśnie tego ostatniego będzie dotyczyć ta opinia. Atak zombie to debiut Piotra Pieńkowskiego. Był on redaktorem naczelnym „Świata Gier Komputerowych”, a aktualnie tworzy poezję śpiewaną. Jest więc obeznany zarówno w branży rozrywkowej, jak i posiada wrażliwość artystyczną. Dlatego oczekiwałam od niego planszówki z klimatem, czegoś więcej niż tylko bezmyślnego zabijania żywych trupów. Czy to dostałam?
Zacznijmy jednak od przedstawienia zawartości pudełka.
Elementy gry
- ZDJĘCIE 1: Instrukcja
- ZDJĘCIE 2: 4 karty pomocy dla graczy
- ZDJĘCIE 3: 4 plansze siedzib graczy
- ZDJĘCIE 4: Plansza miasta
- ZDJĘCIE 5: Kostka czterościenna
- ZDJĘCIE 6: 32 pionki ludzi, 1 znacznik tury, 1 znacznik aktywności zombie
- ZDJĘCIE 7: 80 żetonów zombie
- ZDJĘCIE 8: Znacznik gracza rozpoczynającego
- ZDJĘCIE 9: 32 żetony beczek
- ZDJĘCIE 10: Po 25 żetonów: paliwa, amunicji, leków i żywności
- ZDJĘCIE 11: 36 kart wydarzeń
- ZDJĘCIE 12: 40 kart znalezisk.
Wprowadzenie
Jak każda produkcja z zombie, ta także zaczyna się banalnie. Wręcz w zaskakująco przewidywalny sposób. Nieznany wirus przemienia większość ludzi w żywe trupy. Zgodnie z zaleceniami podanymi przez radio, szukamy schronienia poza miastem (na szczęście twórca odrobił zadanie domowe z zombie survivalu!). Pomoc nadejdzie dopiero za dwa tygodnie. Do tego czasu musimy jedynie PRZETRWAĆ! Te piętnaście dni będzie przypominać selekcję naturalną. Przeżyją tylko najsilniejsi i najbystrzejsi.
Ciężko nie pogubić się w nowym świecie opanowanym przez Szwendaczy. Należy zadbać nie tylko o siebie, ale również o najbliższe nam osoby. Na szczęście to tylko gra planszowa, więc podążając za dołączoną instrukcją, być może zdołamy przetrwać tę apokalipsę. Trzeba przyznać, że ta książeczka potrafi wprowadzić w klimat… Lecz ciężko z nią ruszyć do przodu. Dlatego od razu odsyłam do appendix lub obszernej wideo-instrukcji przygotowanej przez samego autora. Chociaż zasady gry w Atak zombie nie należą do bardzo skomplikowanych, to uwierzcie mi, początkujący gracze szybko ugną się przed hordami żywych trupów!
Rozgrywka/Zwyczajne tury
Tak jak wspomniałam, ciężko będzie wytłumaczyć o co chodzi w tej grze. Spróbuję jednak choć trochę nakreślić, z czym mamy do czynienia.
Do Ataku zombie może zasiąść od dwóch do czterech osób. Na początku rozgrywki każdy z graczy decyduje, z czym chce ją rozpocząć. Mamy do rozdysponowania dziesięć punktów, za które dostajemy ludzi, barykady lub surowce. Gra będzie trwała przez dwanaście tur i trzy specjalne, czyli ataki hordy zombie. Całą rozgrywkę wygra ta osoba, która „dożyje” do końca dnia piętnastego i zgromadzi największą ilość punktów.
„Normalne” tury nie różnią się od siebie niczym specjalnym. Zaczynamy od pobudki. Pierwszy gracz ciągnie karty wydarzeń i wybiera, którą z nich będzie musiała wykonać każda osoba przy stole. Następnie można uderzyć na przeciwnika tak zwaną kartą „wrednych” znalezisk i odebrać mu zapasy, albo z nim walczyć (wariant agresywny). Następnie przydzielamy zadania swoim ludziom.
Nastaje dzień roboczy, czyli jedziemy do miasta (zdobywamy zaopatrzenie), idziemy na zwiad (możemy sprowadzić więcej ludzi do naszego obozu, przynieść karty znaleziska lub ponownie najechać siedzibę innego gracza) czy też produkujemy surowce i barykady, które pozwolą nam przetrwać kolejną turę. Każda z tych czynności ściąga do naszego lokum określoną ilość Szwendaczy. Pod koniec dnia wyżywiamy naszych podopiecznych i uzbrajamy lokalizację przed nocnym atakiem zombie.
Niestety, księżyc nieubłaganie pojawia się na niebie i następuje szarża umarlaków na barykady. Na początku rzuca się kostką i określa, ilu zombie przyjdzie lub odejdzie z naszej siedziby. Następnie sprawdzamy wartość obronną każdych umocnień i porównujemy ją do sumy Szwenadczy chcących przedrzeć się za fortyfikacje. Jeżeli ich liczba przewyższy siłę obrony barykad, to wtedy wdzierają się one do naszej siedziby i zabijają cennych ludzi. W przypadku, kiedy gracz w trakcie przygotowań do walki ustawił pułapki, to tak naprawdę nie ma się on czego obawiać – chyba, że ilość umarlaków będzie naprawdę duża.
Zbliża się horda/tury specjalne
Jest to jeden z najbardziej ekscytujących i zarazem przerażających momentów w rozgrywce. W sumie trzy razy jesteśmy wystawieni na większy atak nieumarłych. W tej turze nie ma pory dnia i nigdzie się nie wybieramy. Naszym głównym zadaniem jest przygotować się na nadciągającą hordę. W dużej mierze nie różni się to od zwykłej, nocnej szarży. Ta następuje dopiero po normalnej walce z umarlakami, a przed nią mamy możliwość zaatakowania i usunięcia kilku zombie. O tym, ilu Szwendaczy będzie czyhać pod naszym murem, zdecyduje suma z podwójnego rzutu kostką. To od niego będzie zależało, czy przetrwamy ten atak. I oczywiście od wcześniejszych przygotowań.
To strasznie denerwujące!
Na pewno dla fanów dzieł Roberta Kirkmana poznanie tego tytułu będzie prawdziwą przygodą. Aczkolwiek nie obyło się bez paru mankamentów. Co najbardziej frustruje początkującego gracza, to na pewno instrukcja. Jest ona napisana w sposób zrozumiały, ale niestety w praktyce już ciężko się do niej zastosować. Następnym minusem jest monotonne wykonywanie czynności, które w dużej mierze wynikają z konieczności ciągłego zdobywania żywności, co wymaga poświęcenia sporej części zasobów ludzkich. Jeżeli nie nakarmimy naszych podopiecznych, trafią oni do izolatki i w następnej turze nie możemy skorzystać z ich pomocy. I tak za każdym razem.
Podsumowanie
Atak zombie to ciekawa propozycja dla wielbicieli postapokaliptycznych gier planszowych. Mamy tutaj elementy survivalu, eksploatacji i walki z hordami nieumarłych. Czegóż chcieć więcej? Do tego oprawa graficzna, która jest wprost fenomenalna. Jej autorom, Tomaszowi Larkowi i Mariuszowi Gandzeli, należą się duże brawa. Wszystkie najdrobniejsze elementy są wykonane solidnie i nie mam do nich żadnych zastrzeżeń. Inna sprawa ma się z przygotowaniem całej rozgrywki. Brakuje jej nieco dopracowania i pomysłu na wzbogacenie „normalnych” tur o jakieś niesamowite przygody, tudzież wyprawy w nieznane. Oczywiście, w miarę możliwości, bo niekiedy nudzą one swoją monotonnością. Ale samą planszówkę oceniam bardzo wysoko i już tuptam nóżkami, żeby rozpocząć z przyjaciółmi kolejną rozgrywkę i tym razem przeżyć te piętnaście dni pod naporem zombie!
Nasza ocena: 7,5/10
Nieco skompilowane zasady, ale za to fantastyczne wykonanie zarówno pod względem użytkowym jak i estetycznym sprawiają, że chce się w świecie tej planszówki pozostać nieco dłużej.Grywalność: 5/10
Jakość wykonania: 10/10
Regrywalność: 8/10