Wszystkim wydaje się, że praca na stacji kosmicznej jest prosta i przyjemna. Ale tylko do czasu, aż coś trafi w wentylator i zrobi się wielki bałagan, a rzeczy się zepsują. Wtedy ktoś musi to naprawić. I zebrać za to należną chwałę rzecz jasna.
Zawartość oraz wykonanie
Astro Jam jest niewielką gabarytowo – ale za to niesłychanie przyjemną – polską grą planszową.
W pudełku, oprócz krótkiej, bo tylko trzystronicowej, instrukcji mieszczą się jeszcze następujące rzeczy:
– 4 moduły do zbudowania stacji, którą trzeba naprawić,
– 5 żetonów przedmiotów,
– 15 meepli – po trzy pionki dla każdego z czterech graczy oraz trzy neutralne roboty,
– 13 kostek przeszkadzających nam w pracy skrzynek,
– 93 karty podzielone na talie akcji, zadań oraz warunków.
Niewiele tego, a pudełko jest ładnie wypełnione i elementy nie latają po nim niepotrzebnie. Pierwszy plus. A jak z wykonaniem poszczególnych części? Moduły oraz żetony wykonano z dobrej jakości tektury, która się nie rozłazi. Grafiki są wysokiej jakości, minimalistyczne oraz czytelne. Podobnie sprawa ma się z plastikowymi kartami. Dobrze się je tasuje oraz idealnie leżą w dłoni. Ilustracje na nich okazały się proste i przyjemne dla oka. Póki co same plusy.
W tym momencie dochodzimy do instrukcji, którą czyta się z dużą przyjemnością. Zasady są dość proste i już po dwóch/trzech turach każdy wie, co może zrobić. Nawet osoba z dość małym doświadczeniem w graniu w planszówki szybko załapie o co chodzi (przetestowane na żywym osobniku). Niestety na tych trzech stronach pojawiły się partie, które zmuszają do domyślania się, co autor miał na myśli, ale tylko odrobinę psują one pozytywne wrażenie. Potęgują je natomiast zamieszczone żarty nawiązujące do znanych z popkultury filmów. Kiedy sam na nie natrafiłem, uśmiałem się setnie.
Rozgrywka
Jak już wspomniałem, rozgrywka jest dość prosta. Na początku gry ustalamy listę trzech celów, na składających się z: karty lokacji docelowej, przedmiotu, który trzeba dostarczyć oraz miejsca bonusowego. Następnie każdy gracz po kolei rozgrywa swoją turę podzieloną na trzy fazy: akcji, punktowania oraz dobierania. W pierwszej zagrywamy karty z ręki póki nie powiemy pas, bądź wypełnimy jeden z celów. Wybór opcji jest dość spory, ponieważ aż aż sześć rodzajów kart, z których połowę można wykorzystać na dwa sposoby. Daje nam to zatem duży wybór podczas planowania i kombinowania, w szczególności, że mamy możliwość oddziaływania na pionki przeciwników. Faza punktowania uruchamia się tylko, jeśli spełniliśmy jeden z celów. Polega on na dostarczeniu konkretnego przedmiotu w konkretne miejsce. Jeśli jeszcze po drodze odwiedziliśmy lokację warunkową, to otrzymamy bonusowy punkt.
Turę kończy faza dobierania, w której odrzucamy kartę z ręki, aby otrzymać z talii tyle kart, ile warta była ta odrzucona przez nas.
Cykl ten kontynuujemy, aż któryś z graczy nie zdobędzie pięć lub więcej punktów. Wtedy dociągamy tury do ostatniego gracza i wyłaniamy zwycięzcę.
Podsumowanie
Astro Jam to naprawdę przyjemny tytuł. Kompaktowe pudełko bardzo łatwo zabrać nam ze sobą, a prostota zasad nikogo nie wyklucza ze wspólnej zabawy. Może nie jest to tytuł na sobotnią imprezę ze znajomymi, ale w sam raz na niedzielne popołudnie bądź rodzinne granie.
Warto dodać, że instrukcję mamy w trzech różnych językach, a gra sama w sobie jest niezależna pod tym względem. Wystarczy zatem, że przynajmniej jedna osoba będzie znać zasady, a zabawę mamy gwarantowaną dla każdego, kto lubi sobie pokombinować. Astro Jam to czysty przykład, że “Polak potrafi”.
Nasza ocena: 7/10
Kompaktowe pudełko bardzo łatwo zabrać nam ze sobą, a prostota zasad nikogo nie wyklucza ze wspólnej zabawy. Może nie jest to tytuł na sobotnią imprezę ze znajomymi, ale w sam raz na niedzielne popołudnie bądź rodzinne granie.Grywalność: 7/10
Jakość wykonania: 8/10
Regrywalność: 8/10