Site icon Ostatnia Tawerna

Asimov na początek XXI wieku – recenzja książki „Równi bogom”

Pewnie już wiecie, że głównym tematem tej książki jest kryzys energetyczny i kurczowe trzymanie się niezbyt bezpiecznych rozwiązań w imię stabilności. Ale pewnie nie mieliście pojęcia, że to także powieść o prawach reprodukcyjnych.

Z głupotą…

Pierwsze, co wyda wam się intrygujące, to tytuły rozdziałów. Pozwalam je sobie tu ukraść, bo ten bon mot Friedricha Schillera wart jest powtarzania. A poza tym Asimov świetnie wykorzystał go nie tylko do uporządkowania swojej książki: to koncept, na którym opiera się cała idea Równych bogom.

Na pierwszy rzut oka wyda wam się, że pisarz powtarza formułę, którą sprawdził już w Końcu Wieczności. Wszystko dzieje się w instytucji naukowej, którą żelazną ręką steruje autor jednego hitu. Przebój był potężny, bo to niewyczerpywalne źródło energii. Poza tym rzeczony naukowiec nie jest zbyt lotny, co znacząco hamuje wszelki rozwój i budzi niechęć. Wreszcie znajduje się jeden odważny, gotów zaryzykować ostracyzm środowiskowy – byle tylko udowodnić, że zmiany są konieczne, bo energetyczne zbawienie ludzkości będzie także jej końcem. Upadkiem całego Wszechświata. Czytając Asimova w latach 20. XXI wieku, musimy stwierdzić, że głuchota na wszelkie wątpliwości dotyczące ułatwiających życie i niszczących Ziemię technologii wydaje się powszechna. Nawet jeśli on nie myślał wówczas o kryzysie klimatycznym.

…sami bogowie…

A teraz coś z zupełnie innej beczki. Dua żyje w bardzo konserwatywnym społeczeństwie. Każdy ma w nim rolę do spełnienia — ona sama jest Emocjonalną, co z góry wyznacza dalszą ścieżkę życia. Wstąpiła na nią jakiś czas temu, stworzyła triadę z Odeenem i Trittem. Zostali Rodzicielami. Ukoronowaniem tej relacji będą narodziny trzeciego potomka… ale Dua wcale nie jest pewna, że właśnie tego pragnie. Tak naprawdę nigdy nie czuła się typowa, a jej umiłowanie samotności ewidentnie skazuje ją na pozycję dziwaczki. Może Twardzi jednak zgodzą się na to, żeby jej mała rodzina przetrwała jeszcze trochę w nienaruszonym stanie?

Asimov stopniowo podpowiada czytelnikom, jak właściwie ten rozdział ma się do początku książki. Ale w międzyczasie pozwoli sobie na romans i erotykę, które rzadko u niego znajdujemy. A na pewno nieczęsto gdziekolwiek znajdujemy właśnie taką. To może być dla was specyficzne doświadczenie, bo życie seksualne Dui i jej partnerów zupełnie nie przypomina ludzkiego. Oprócz jednego ważnego szczegółu — też biorą się z niego dzieci. Prawa, wolności czy obowiązki reprodukcyjne to najważniejszy, momentami bardzo dramatyczny wątek Równych bogom. Idealny moment na nowe wydanie tej pozycji w Polsce.

…walczą nadaremno?

Jak widzicie, pisarz nie bez kozery dostał swoją pierwszą nagrodę Hugo właśnie za tę powieść. Ukazała się w 1973 roku, kiedy obydwa wspomniane przeze mnie wątki – zagrożenie technologiczne (czy może: ekologiczne) i prawa reprodukcyjne – także były na tapecie. Asimov bawi się tu z czytelnikami bardziej niż zwykle, bo planuje nie tylko finałowy zwrot akcji, ale wiele momentów, w których nasze spojrzenie na czyjąś historię dramatycznie się zmieni. Zachowując swój charakterystyczny chłodny styl, dał nam wizję zupełnie innego świata, którego mieszkańcom współczujemy, nawet jeśli początkowo wydają się dziwaczni i abstrakcyjni. Na sam koniec historii zabiera nas na Księżyc, gdzie rozwija się kolejna cywilizacja odmienna od naszej — ludzi urodzonych poza nasza planetą. Tu możecie już trochę pouśmiechać się na motywy charakterystyczne dla starej fantastyki z Barbarellą na czele, ale ostatni rozdział Równych bogom wciąż dobrze się czyta. Być może kluczem jest tu wewnętrzna perspektywa — autor nigdy nie ogranicza się do spojrzenia gościa czy krytyka.

Często chwalę Rebis za odświeżanie pierwszych tłumaczeń — tym razem wydali jednak nowsze. Pierwszy przekład Równych bogom stworzył Romuald Pawlikowski w latach 90., i to on zdecydował o polskim tytule książki: oryginalny jest bliższy środkowej części frazy Schillera. Krzysztof Bednarek wziął się za tę powieść (oraz Park Jurajski) dopiero po 2010. Nie miałam w rękach wcześniejszych wydań, ale podejrzewam, że fragmenty drugiego i trzeciego rozdziału mogły się od końca poprzedniego wieku dramatycznie postarzeć. Jak wspomniałam, w obecnej wersji (a to wydanie II, poprawione) to, co mogłoby być tylko dziwaczne, wzrusza. A niesprawiedliwość wobec obcej istoty wywołuje w nas ból i gniew.

Kolejna ważna pozycja klasyki światowego science fiction, tym razem bardzo zaskakująca i zdumiewająco aktualna. Jeśli nie jesteście fanami Asimova, Równi bogom mogą was do niego przekonać. Warto sięgnąć po nią chociażby po to, żeby przekonać się, jakie wrażenie wywrze na was świat Dui i jej partnerów. Spotka was zachwyt pomysłem autora czy lekkie zażenowanie „momentami”? W każdym z tych przypadków nie unikniecie refleksji nad każdym z rozdziałów rozbudowanego bon motu Schillera.

Nasza ocena: 8/10

Zaskakująca, bardzo aktualna klasyka fantastyki.



Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 8/10
Styl: 9/10
Wydanie: 9/10
Exit mobile version