„Tom, w którym pokazuję, jak bardzo jestem gupi” – Alcatraz Smedry
Zapewne pamiętacie wywiad z Alcatrazem Smedrym. Jeśli nie, to lepiej żebyście nadrobili to niedopatrzenie, bowiem dzisiejszą recenzję napisze on sam. Ja tylko dodam podsumowanie, co jest dla mnie bardziej korzystne, gdyż trudno by mi było pisać cokolwiek o tym bohaterze Wolnych Królestw. Zapraszam do czytania:
O walce z dziką wombato-kałamarnicą ninja
Cześć, zapewne zaskoczył was powyższy gupi tytuł. Nie dziwię się Wam, gdyż mnie tez by zbił z pantałyku, gdyby nie fakt, że jest gupi i to ja go wymyśliłem. Oczywiście czegoś takiego w mojej gupiej książce nie ma. Tam są tylko prawdziwe wydarzenia. Najważniejszym chyba okazuje się mój udział w walce o Mokię. Broniłem stolicy tego Wolnego Królestwa przed Bibliotekarzami, a przy okazji odkryłem prawdę o moim ojcu. Nieźle, co? A jednak wszystko to brzmi gupio. I gupie jest, gdyż jak inaczej określić sytuację, w której obrzucaliśmy wielkie roboty pluszowymi misio-granatami? Chyba tylko tak, że to gupiaśne albo szajsoklapydne. No nic, ale fakt faktem, oblężenie Mokii sprawiło, że stałem się bohaterem, a przecież jestem gupi. Tak gupi, że tego sobie nawet nie wyobrażacie. Wszystkie moje decyzje były gupie. Nawet ta, że piszę recenzję własnej książki. Chyba jednak oddam pióro właściwemu recenzentowi.
A. Smedry
O emocjach i wydaniu słów kilka
Jak widzicie nawet sam główny bohater nie podołał opisowi swoich własnych przygód. A mam podołać ja? Spróbuję. Historia oblężenia Mokii i tego, co tam dokonał Alcatraz wraz z przyjaciółmi, to naprawdę świetna lektura. Uśmiałem się do łez, gdyż dość często burzona jest tzw. czwarta ściana, gdye Al zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Akcja jest naprawdę wartka, a wydarzenia na tyle przykuwają uwagę, że nie sposób przerwać lekturynawet na moment. Dodatkowo na uznanie zasługuje fenomenalna grafika w wykonaniu Hayley Lazo. Niemal każda strona została nią ozdobiona, co znacznie uprzyjemnia odbiór powieści. Mało tego, niektóre zabiegi lingwistyczne, jak wspomniane wyżej „gupi”, zmuszają nas do ciągłego myślenia nad sensem danej konstrukcji. Współczuję przez to tłumaczom i korektorom. Ale trudno, taki sobie zawód wybrali. Za ich pracę także należą się im pochwały. Nie wychwyciłem żadnych literówek i chochlików, co świadczy o naprawdę wysokim poziomie wydania.
Podsumowując moją recenzję, stwierdzam, że najnowsza część przygód Alcatraza świetnie kontynuuje całą serię. Warto się z nią zapoznać. Polecam.
Nasza ocena: 10/10
Zakon Rozbitej Soczewki mimo skierowania do młodzieży ubawi też i dorosłego. Warto.Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 10/10
Styl: 10/10
Korekta: 10/10