Site icon Ostatnia Tawerna

A co jeśli nie jesteśmy sami we wszechświecie? – wywiad z Richardem Phillipsem

W kwietniu ukazał się drugi tom cyklu Projekt Rho, którego Richard Phillips jest autorem, a nasza redaktorka wielką fanką. Z okazji premiery powieści Remedium postanowiliśmy zadać Richardowi kilka pytań! Nie tylko o jego twórczość i życie, ale też o zagrożeniach czekających na nas w dobie rozwoju technologicznego. Zadaliśmy też niezwykle ważne pytanie o to, czy – zdaniem autora – jesteśmy sami we wszechświecie! Chcecie poznać odpowiedź? Zapraszamy do lektury wywiadu!

Ostatnia Tawerna: W Polsce ukazał się właśnie drugi tom cyklu Projekt Rho. Co skłoniło Pana do napisania tej serii?

Richard Phillips: Zawsze uwielbiałem naukę oraz science fiction. Dorastałem, czytając powieści takich mistrzów gatunku, jak Frank Herbert, Robert Heinlein, Isaac Asimov i wielu innych. Gdy w 2005 r. spędzałem wakacje w Maui na Hawajach, postanowiłem, że napiszę trylogię science fiction luźną opartą na słynnych wydarzeniach z Roswell, lecz z akcją osadzoną w Los Alamos w stanie Nowy Meksyk, gdzie rząd USA tworzył bombę atomową w ramach Projektu Manhattan. Chciałem również pokazać niebezpieczeństwa, jakie wiążą się z kontaktem z obcym gatunkiem znacznie bardziej zaawansowanym technologicznie niż my.

OT: Urodził się Pan w Roswell w stanie Nowy Meksyk. Wyobrażam sobie, że trudno jest nie fascynować się UFO, gdy dorasta się w tym mieście. Czy uważa Pan, że nie jesteśmy we wszechświecie sami?

RP: Jestem przekonany, że nie jesteśmy jedynym inteligentnym gatunkiem we wszechświecie. Jeśli wziąć pod uwagę, ile gwiazd i planet znajduje się w naszej galaktyce, zasady rachunku prawdopodobieństwa niemal gwarantują istnienie cywilizacji znacznie starszych i bardziej zaawansowanych niż ludzie. A gdy uwzględnić, że we wszechświecie są miliardy innych galaktyk, koncepcja, iż jesteśmy sami, staje się niewyobrażalna.

OT: Od dawna słyszymy o próbach naukowców, aby skontaktować się z obcymi cywilizacjami. Sądzi Pan, że dobrym pomysłem jest zwracanie na siebie uwagi nieznanych form życia? A może już dawno wiedzą o naszym istnieniu i są jednak na tyle inteligentni, by nie nawiązywać z nami kontaktu? 🙂

RP: To bardzo dobre pytanie. Jednym z głównych założeń mojego cyklu Projekt Rho jest koncepcja, iż zwrócenie na siebie uwagi znacznie bardziej zaawansowanych cywilizacji może okazać się niezwykle niebezpieczne. Nawet przelotny kontakt z technologiami, do których ludzkość jeszcze nie dojrzała, może zmienić samą istotę człowieka. Mimo to chciałbym zaspokoić swoją ciekawość i dowiedzieć się, czy rzeczywiście ktoś gdzieś tam jest.

OT: W dzisiejszych czasach technologia rozwija się w zastraszającym tempie. Uważa Pan, że tak szybki postęp jest dla ludzkości zagrożeniem?

RP: Inżynieria genetyczna oraz sztuczna inteligencja to obszary, w których moim zdaniem istnieją najciekawsze perspektywy znacznej poprawy długości i jakości naszego życia. Jednak postęp w obydwu tych dziedzinach stwarza zagrożenie dla wszystkich mieszkańców Ziemi. Uważam, że w nadciągających latach będziemy świadkami jakiejś kombinacji dobrych i złych zjawisk wynikających z tego postępu.

OT: Technologie obcych, które pojawiają się w Pańskich książkach, rozwiązują największe problemy dzisiejszej ludzkości: śmiertelne choroby, transport towarów na duże odległości oraz powolne wyczerpywanie się źródeł energii. Myśli Pan, że w przyszłości będziemy w stanie poradzić sobie sami z tymi trudnościami?

RP: Zdecydowanie dokonujemy postępów w związku z tymi kwestiami. W moich książkach z cyklu Projekt Rho zorganizowane przez władze badania naukowe pozwalają uzyskać dzięki metodzie inżynierii odwrotnej roztwór nanobotów, który leczy wszelkie choroby oraz wydłuża ludzkie życie o setki lat. Okazuje się jednak, że te wspaniałe korzyści mają straszliwe, niezamierzone konsekwencje.

OT: Głównymi bohaterami serii Projekt Rho jest trójka przyjaciół. Skąd pomysł na to, by to grupa nastolatków odkryła drugi rozbity statek obcych?

RP: Projekt Rho stanowi tak naprawdę opowieść o dorastaniu, w dodatku na dwóch poziomach. Po pierwsze, nastolatkowie doświadczają wydarzeń, w wyniku których ich wygodne dotychczas życie podlega drastycznym zmianom, a bohaterowie przestają być osobami, za które dotychczas się uważali, i w przyspieszonym tempie muszą stać się dorośli. Po drugie zaś, cykl mówi o dorastaniu mieszkańców Ziemi, którzy stają nagle w obliczu technologii, na których przyjęcie ludzkość nie jest jeszcze gotowa. Przykład stanowi nanotechnologia pozwalająca wyleczyć wszelkie choroby i zwiększyć długość życia do setek lat. Chciałem sprawdzić, co się wydarzy… Czy nastąpi eksplozja demograficzna, prowadząca do powszechnego głodu i wojny światowej? Jaki wpływ wywrze to na rozmaite religie oraz społeczeństwo jako całość? Ponadto postanowiłem sprawdzić, jak mogą wyglądać konsekwencje pierwszego kontaktu z zaawansowanymi technologicznie pozaziemskimi cywilizacjami. Czy dojdzie do przekształcenia istoty człowieka? Może to nie być pozytywne zjawisko.

OT: W Pańskich książkach pojawiają się takie technologie jak nadajnik podprzestrzenny czy reaktor zimnofuzyjny. Fizycy faktycznie nad nimi pracują czy jest to jedynie fikcja literacka?

RP: W 1989 r. Martin Fleishman i Stanley Pons opublikowali wyniki swojego eksperymentu, który wydawał się dowodzić, że w temperaturze pokojowej naprawdę zachodzi zjawisko zimnej fuzji. Wywołało to w kręgach naukowych jednocześnie ogromną ekscytację i sceptycyzm. Niestety badacze z całego świata nie zdołali odtworzyć opisanych rezultatów. Obecnie zaledwie garstka naukowców wciąż pracuje nad zimną fuzją. Natomiast istnienie podprzestrzeni to wyłącznie science fiction, choć wielu badaczy próbuje okiełznać inną technologię z moich książek, czyli stan splątania kwantowego.

OT: Zrobił Pan magisterium z nauk fizycznych. Czy posiadana wiedza ułatwiła Panu napisanie serii, w której – przynajmniej zdaniem laika – pełno jest fizyki?

RP: Wykształcenie fizyczne zdecydowanie pomogło mi w tworzeniu zaawansowanych obcych technologii opartych o spójne zasady. Dokonałem zmiany pewnych fundamentalnych założeń kluczowych dla naszego obecnego pojmowania fizyki, a następnie zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób te zmiany wpłyną na środowisko, w którym możliwa jest podróż z prędkością wyższą niż światło.

OT: Ścieżki kariery zaprowadziły Pana do Narodowego Laboratorium Los Alamos. Jest to również główne miejsce akcji serii. Czy nie łatwiej było umieścić fabułę powieści w znanym sobie miejscu?

RP: Na pewno mi to pomogło, choć z biegiem serii akcja przenosiła się do innych miejsc, w których byłem lub pracowałem, a także do takich, których nigdy tak naprawdę nie odwiedziłem. W wielu przypadkach ogromne wsparcie stanowiły dla mnie Wikipedia i Google Earth. Gdy jednak w miarę rozwoju fabuły nadszedł czas tworzenia innych planet, musiałem po prostu zbudować je od zera.

OT: Pracuje Pan dla wojska, tworząc oprogramowanie symulacyjne. Wyobrażam sobie, że nie jest łatwe zajęcie. Trudno jest wygospodarować wolny czas na pisanie powieści? Ma Pan pomysły na kolejne książki?

RP: Tak naprawdę opuściłem wojsko w 1996 r., a następnie spędziłem ponad dziesięć lat na projektowaniu oprogramowania sterującego satelitami oraz na szkoleniu operatorów wojskowych dronów. Dzięki sukcesowi moich powieści mogłem w 2013 r. zakończyć pracę w General Dynamics i teraz piszę na pełny etat. Po opublikowaniu trzech trylogii Rho jestem teraz w trakcie tworzenia nowej serii epic fantasy pod tytułem „The Endarian Prophecy”.

OT: Podejrzewam, że napisanie całej serii nie należy do najłatwiejszych zajęć. Co sprawiło Panu najwięcej trudności podczas tworzenia?

RP: Mniej więcej w połowie „Pierwszego okrętu” (mojej pierwszej powieści) wprowadziłem postacie dwojga szpiegów, Jacka „Kosiarza” Gregory’ego i Janet Alexandrę Price, którzy zyskali taką popularność wśród czytelników, że zdecydowałem się stworzyć trylogię prequelową. To właśnie tam ich wprowadzam i ujawniam obce wpływy, dzięki którym ta dwójka zawodników wagi ciężkiej trafia później do cyklu Rho. Części tej trylogii noszą tytuły „Once Dead”, „Dead Wrong” oraz „Dead Shift”. Trudność sprawiło mi takie opracowanie wcześniejszych losów tych bohaterów, by logicznie splatały się z resztą serii Rho.

OT: Jakich rad udzieliłby Pan początkującym pisarzom, którzy marzą o wydaniu swojej pierwszej książki science fiction?

RP: Nie rzucaj stałej pracy, dopóki nie osiągniesz kilku sukcesów.  Natomiast najlepszą radę, jaką otrzymałem w życiu, dała mi moja żona Carol. Na początku kariery pisarskiej wpadłem w zły zwyczaj redagowania na bieżąco tego, co stworzyłem. Kończyłem kolejny rozdział, a następnie wracałem do jego początku, starając się go poprawić. Bardzo mnie to spowalniało. Carol powiedziała mi wtedy: „Skończ już tę cholerną książkę. Później będziesz mógł ją sobie upiększać do woli”.

OT: Dotarłam do informacji, że już kiedyś odwiedził Pan nasz kraj. Co najbardziej spodobało się Panu w Polsce? Czy ponowne odwiedziny wchodzą w grę?

RP: Bardzo podobał mi się uroczy nastrój waszej prowincji, a także piękne miasta i miasteczka. Przede wszystkim jednak zachwyciły mnie ciepło i życzliwość Polaków. Zdecydowanie chciałbym ponownie odwiedzić Polskę w niezbyt odległej przyszłości.

OT: Chciałby Pan coś przekazać swoim czytelnikom i fanom w Polsce?

RP: Dziękuję wszystkim swoim obecnym i przyszłym polskim fanom. Jestem zachwycony, że moje powieści z cyklu Projekt Rho są tłumaczone na wasz język. Nie mogę się doczekać spotkania z wami w nadciągających miesiącach i latach.

 

Serdecznie dziękuję za wywiad autorowi oraz wydawnictwu Fabryka Słów.

Exit mobile version